Lampka była skierowana wprost na niego. Dwie postacie nachylające się nad nim wydawały dziwne odgłosy. Poczuł że pod plecami ma coś twardego. Próbował to wyjąć lewą ręką, ale nie mógł nią ruszyć. Mocno się wysilając sięgnął druga ręką i lekko sie podnosząc z miękkiej ziemi, próbował wymacać owy przedmiot pod sobą. Gdy się poruszał głosy dwóch osób się nasilały. Ich niezrozumiałe słowa były irytujące. Miał coś nie tak z ustami, i nie udało mu się nic wypowiedzieć, co skłoniło by owe postacie do wyjaśnienia obecnej sytuacji. Spod pleców wyjął kamień, z jedną powierzchnią wyszlifowana tak że odbijała światło. Był koloru zielonego, bardziej morskiego takiego. Wpatrując się w niego, skierował go w stronę światła.Obracał dziwny kamień przed oczami, chcąc go obejrzeć, ale tym bardziej nic nie widział. Zazieleniło mu się wszystko. Już podenerwowany odrzucił go na bok. Nie usłyszał dźwięku upadku tylko głośne burknięcie. "Co się dzieje" - pomyślał. Po jakimś czasie leżenia bez ruchu odpowiedział mu jeden z głosów:
- Nic, proszę pana, kompletnie nic - po dłuższej chwili przerwy, głos kontynuował - To już kolejny raz się zdarza, pan może być kompletnie zdezorientowany. Następny raz pan będzie wiedział co zrobić.
Leżący mężczyzna cicho jęknął z bólu, i zaczął złowieszczo chichotać.
Światło zniknęło, głosy ucichły. Była niedziela. Jack wstał z łóżka i udał się na śniadanie przygotowane przez żonę. Kolejny raz w tym tygodniu miał silne bóle głowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz