29 grudnia 2008

To jest jak w tej piosence, tuż po tym słowie

Nie, nie, to nie jest zwykła historia. To jest tak że tylko raz ją opowiadałem i to jeszcze sobie. Nie udało mi się jej przekazać dalej. Niby się wie co powiedzieć, ale no nie. Cholera, emocje były wielkie, ale nie przechodzę dalej niż za słowa "Niedawno wydarzyło się u mnie coś czadowego". Wiesz, mogę cię poklepać po plecach, obdarzyć uśmiechem, ale nie przekaże tego w całości. Do tej pory na chwile jeszcze przymykam oczy i łapię się na tym że o wiele za intensywnie o tym myślę. Ej, przecież to było o wiele za krótkie. Potem chwytam się za głowę, chcę jednak ci to powiedzieć, ale kończy się na chaotycznym ruchu ramion, odgarnięciem włosów z czoła, no ale się nie da. I chyba to jest piękne w tej historii, jest kurewsko moja. Moja. I te przyjemne ciarki które mi przechodzą po plecach, tylko na samą myśl. Wiem skąd się biorą i to właśnie jest moje.

23 grudnia 2008

Bad Trip

Kurwa, co za szambo. Kto by pomyślał że można splunąć w czyjąś twarz bez zbierania śliny.

Ostatni guzik koszuli pod moją szyją zostanie zapięty dopiero na moim pogrzebie.


15 grudnia 2008

Manifest

Często zaczepiają mnie ludzie, czy to moi znajomi bądź nieznajomi na ulicy i zadają mi pytanie "Jak żyć?". Doskonale sobie zdaję sprawę że jako osoba, dość niezwykła, krocząca swoimi ścieżkami, nie wiem czy jestem zobowiązywany do nakierowywani tych ludzi na sposób mojego myślenia. Niektórzy po prostu mogą sobie nie poradzić. Ale nie z byle powodu przyległa do mnie etykietka szczodrego człowieka. Wtedy odkładam wszystkie moje myśli, nabieram wobec siebie pokory i przytakuję im gdy mówią że jestem odpowiednim facetem do udzielania im takich rad.

Nie wiem czy wiecie ale w większości przypadków podmiotem naszych problemów są sprawy związane z naszym życiem, typu brak pieniędzy, brak akceptacji rodziny, uczelnia lub brak szczęścia w życiu uczuciowym. Możecie kilkanaście machać przecząco głową, to nic nie zmieni, tak po prostu jest. Musimy zrozumieć że nie każdy może posiąść od razu wiedzę biblioteki aleksandryjskiej, do tego potrzeba przynajmniej kilku lat. Moje zdanie w tym wypadku może oszczędzić trudu początkowego poszukiwania, to są tak zwane uniwersalne rady które dopasowuję do każdej osoby z którą rozmawiam. Musicie także pamiętać ze wszystkich traktuję wyjątkowo.

Na początku bardzo ważna jest wiedza, co nami tak na prawdę w życiu kieruję. Ułatwię wam ten etap poszukiwań i odpowiem. Jest to atomizacja stylizacji bytu. Wiem, niektórzy nie wiedzą co to jest, ale mam przyjaciół w młodym wieku którzy znają to pojęcie, i bardzo dobrze się obracają. Więc na początek, musicie tego się oduczyć, zapomnieć a następnie od początku sobie to pojęcie przyswoić. Takie postępowanie doprowadza do rozbicia zaawansowanego porządku myśli i po tym następuje tak zwana, tajemnicza, spontaniczność. O spontaniczności tak wiele się mówi, ale nie za bardzo ktokolwiek ją widział albo tym bardziej zakosztował.

Rozbicie na kawałeczki idei, planów, konta na którym trzymamy pieniądze które inflacja kilka razy przeżuła i wysrała, i które mają wartość tylko dla wszystkich ludzi, przybliża nas ku tej mistycznej wolności w postaci spontaniczności. Archaiczne myślenie, barbarzyńskie rozwiązywanie problemów, wrogość do obcych i wręcz przeciwnie, doprowadza do nawiązania kontaktów których tak bardzo wszyscy się boją a potem nie maja na nie czasu. Czy aby na pewno na piedestale stawiamy rozsądek, czy może stoi tam kawał mięsa, wybrany z pośród miliona różnych kawałów mięsa i każe nam iść tam, lub gdzieś indziej albo zwracać uwagę na zielone i czerwone. Ci ludzie dla których pod pojęciem rozsądku zamiast najświętszych prawd, typu rodzina i przyjazny egoizm, jest wiedza czerpana z pudelka i wspomnienia z czasów młodzieńczej onanizacji, są przynajmniej szczerzy. Bo nic innego w głowach 6 miliardów ludzi jak przetrwanie i swoje szczęście.

Kompot, najbardziej przyzwoicie się robi tak, że do dzbana wrzucamy duże owoce, na przykład pomarańcze, a następnie coraz mniejsze, brzoskwinie, śliwki, maliny, porzeczki. Na koniec dosypujemy ewentualnie cukier i zalewamy wszystko wodą. Postępując według takiego schematu mamy nadzieje że ten kompot będzie smaczny, albo przynajmniej przystępny. Jeżeli zmienimy kolejność postępowania to nie mamy pewności czy ten kompot będzie ktokolwiek w stanie wypić. Odnosząc to do wymienionych na początku problemów życia, czy nie lepiej zająć się problemami tymi najważniejszymi aby następnie przejść do tych mniej poważnych a na koniec zostawić te błahe.

Czy ja, kurwa, nie mam racji?