23 grudnia 2009

Tik taki, podskoki i gwizdanie!

Dobrze że nie wszystko co sobie zakładamy wychodzi. Umysł człowieka jest skonstruowany niewłaściwie gdyż w znaczących chwilach i tak górę biorą emocje. Oplotłem się nimi bardzo ciasno i nie za bardzo poświęcałem czas na myślenie o zaistniałej sytuacji. Nie wyobrażam sobie jakbym miał do wszystkiego podchodzić racjonalnie, a większość określonych celów zakańczała się sukcesem, życie zdawałoby się zbyt płytkie. Wyobrażenia i zeszłe zdarzenia układałem w olbrzymią konstrukcję na szczycie której miałem znaleźć się ja, w świetle wiecznego promienia protogwiazdy. Było upojnie. Kolejny raz zachowałem się jak frajer skupiając całą energię na tą jedną osobę. Ale przynajmniej miałem wspaniałe dwa tygodnie, nie żałuję ani chwili. Powoli wracam do swojej chaotycznej rzeczywistości w której doznaję szczęścia przy dobrej płycie i intoksykacji. Gdyby nie atmosfera niekończącego się wysiłku spowodowana przez uczelnie i rodzinę to pomyślałbym że w zeszłym wcieleniu musiałem się mocno nacierpieć by wieść tak beztroskie życie. Brakuje mi często wspominanej przeze mnie nieraz wszechmiłości ale serdeczne uściski przyjaciół i ich wytrwałość w byciu sobą "unoszą mnie wysoko ponad dźwięk jak samolot".

Niestety patos i banał kolejny raz musiały wkraść się na mojego bloga. Jebać to. I tak się dziwię że nie przechodzę tego gorzej.
Jimi Hendrix!

11 grudnia 2009

Złożony parasol nie ochroni cie przed deszczem.

Szedłem późnym wieczorem do znajomej na herbatę i paliłem papierosa podebranego bratu z paczki. Spaliłem go do samiusieńkiego końca. Pora roku jest jakoś cholernie nie określona i zawsze marznę bo jeszcze nie mogę się przestawić z odzieżą na wczesną zimę. W kieszeni kurtki znalazłem paczkę zapałek z napisem "West". Naprędce wymyśliłem rymowany rebus, mówiłem "co jest?" i pokazywałem wtedy paczkę zapałek.

Jedynymi rzeczami o których mogę myśleć, oprócz tych błahych co po zbyt długim skupieniu na nich rozsadzają ci głowę, to Primavera i Heineken w następnym roku.
Kurwa, na Primaverze będzie połowa zespołów którą chciałbym zobaczyć przed śmiercią. Reaktywowany Pavement, The New Pornographers, wreszcie zobaczę rzeziola Dana Bejara, Pixies, Panda Bear, no i moja najnowsza zajawka Wild Beasts, dopiero przy ich muzyce ostatnio przechodziły mi ciarki po plecach. Będzie jeszcze Mission of Burma i mam nadzieje że zagrają "That's When I Reach for My Revolver". No nie mogę się doczekać.

W zeszłą środę pierwszy raz byłem w Spatifie. Grał zespół 'jazzowy' i nie mogę uwierzyć że aż tyle czasu można poświęcić na eksperymentowanie z muzyką bez rytmu. Napewno jest to akt tworzenia ale w żadnym wypadku nie da się tego słuchać. Chociażby dlatego nie mogłem tam przebywać dłużej niż pół godziny. Pierdoleni artyści.