6 lipca 2007

Rzeczywistość

Wali w okna i próbuje przedrzeć się do Twojej świadomości. Tak, to jest deszcz. Prawdziwy, naturalny, czysty, może też święty. Od czasu gdy przeczytałem jeden ze zbiorów opowiadań Hemingwaya gdzie pisał o swoich perypetiach podczas wojny domowej Hiszpanii, przestałem denerwować się zjawiskami meteorologicznymi. Pisał że wyszedł, bodajże z restauracji, i zaczął padać deszcz. Nawet nie zareagował w żaden sposób na tą zmianę pogody, ponieważ uważał że nie można się wściekać na rzeczy na które się nie ma wpływu. W taki sposób postępując można dojść do bardzo wielu ważnych wniosków.

Już za bliżej nieokreślany czas wyjadę z miasta i osiądę na parę dni na łonie natury, na działce której nie ma na żadnej mapie, i wiedzą o niej jedynie osoby które powinny wiedzieć. Kolejny wyjazd nastąpi od razu po zakończeniu poprzedniego, i będzie miał miejsce w okolice bardziej cywilizowane, a mianowicie mazury. To będzie szok bardzo pozytywny, związany ze zmianą trybu funkcjonowania, który bardzo pragnę przeżyć.

Grając jakiś czas temu, po długiej przerwie, w piłkę, doznałem niesamowitego rozładowania kryjącej się we mnie złości. Kopiąc na odlew, z całej siły, doznawałem ulgi. Wykrzykując obelżywe słowa, byłem radosny. Zdobywając bramki osiągałem umysłowy orgazm. Sport jest niesamowity, szkoda że w następne dni pogoda nie dopisywała. Oczywiście nie mam pretensji.

Wracając do wniosków wyciągniętych z Hemingwaya, to chodzi jedynie tak naprawdę o sprawę alkoholu. Nie udało mi sie przeżyć bez niego nawet pięciu dni. Purpurowa mgła opadła mi na oczy na dobre, i w żaden inny sposób nie potrafiłem zareagować na butelkę w mojej dłoni, niż ją przechylić w otwarte usta. Wszystko było OK. Drganie rąk ustąpiło, ból głowy zelżał, myśli zrobiły się czystsze a butelka robiła się coraz bardziej pusta. Ubywało z niej jak z miraży jezior na pustyni. Tak jakby jej w ogóle nie było. Stan nietrzeźwości został osiągnięty i w tamtym momencie potrafiłem rozumieć otoczenie. Przechył metafizyczny wynosił ponad 90 stopni, moja głowa chwiejąc się coraz bardziej obniżała się pod ziemię, a myśli wędrowały razem z nią. Nie potrafiąc osiągnąć stanu pionowego, odbijałem się cały czas od skorupy urojonej czaszy bytu i pragnąłem zasnąć. Pobudka była słaba. Ale nie mogę się przecież denerwować.

Jakie były dobre skutki nie picia? Bardzo, ależ tak.

Po obejrzeniu The Doors, odkryłem ich muzykę na nowo. Jim Morrison i reszta bandu dawała ostrego czadu. Morrison to prawie jak Hendrix, na pewno są położeni blisko siebie na cmentarzu "na zawsze", w płaszczyźnie rzeczywistości muzycznej. W filmie była scena z Andy Warholem gdzie wręcza złoty telefon Jimowi. Po krótkim narkotycznym bełkocie Andy mówi że jest to telefon poprzez który można porozmawiać z bogiem. Sam go nigdy nie użył ponieważ jak powiedział, nie miał mu nigdy nic do powiedzenia. Jak dalej się okazało, z filmu, Morrison też nie użył tego telefonu ponieważ oddał go przypadkowo spotkanemu żebrakowi. Może tak naprawdę nigdy go nikomu nie oddał i użył pewnego dnia gdy miał już sędziwe 27 lat. Albo nigdy nie miał odwagi go użyć i owy telefon jest ekspozycją na jakiejś wystawie, w bardzo małym paryskim antykwariacie.

Ja bym powiedział: "chcę być i mieć".
Tylko nie jest oczywistym że On życzenia też spełnia.