31 października 2008

Kiedyś eksploduję

Wracając do domu zawsze spoglądam do góry w okno. Jakoś tak bezwarunkowo i bez sensu. Mógłbym być zmęczony, ubzdryngolony, zajęty rozmową ale nigdy nie zapomniałem spojrzeć. Zawsze mam w głowie chwile z oknem.

No i spoglądając na nie, w biegu rozwiązywałem krawat i rozpinałem koszule. Wpadając do domu ściągnąłem garnitur i jak najszybciej chciałem się wynieść z mieszkania i w ogóle z Gdyni. Pociąg miałem o wiele za wcześnie ale zdążyłem. Zdążyłem jak Linda w 'Przypadku' Kieślowskiego. Tylko że teraz nie można wskakiwać do pociągów, cholerna szkoda, i tylko w jednym wątku z trzech Linda wskakiwał, więc nie tak do końca jak on.

Potem już było tylko upalanie się i powodowanie znikania obleśnie smacznej, o obrzydliwym zapachu, wódy. Każda obita ściana mówiła abym już poszedł spać. Ból, nienawiść, ble ble i reszta gówna zniknęła.

- Piosenkarzem? - Roześmiał się nieprzyzwoicie głośno i mokro - On był tylko chłopcem, który chciał zrobić dobrze - Przekręcił rondo kapelusza i trzasnął biczem - Przede wszystkim sobie.


Bez różnicy jak wielu masz przyjaciół, jak wiele osób cię wspiera i tak wiesz że zaraz się rozbijesz na jakiejś wystającej krawędzi, spadając w dół studni na której dnie jest, aaa śmierć. W takich chwilach 'sens życia' śpi sobie w pudełku z ciasteczkami, 'pustka' beztrosko huśta się na konikach, a 'największe błędy życia' to książeczka czytana dziecku na dobranoc.

Parę dni później wróciło mi. Wkurwiałem się o byle co, obraziłem nieświadomie parę osób. Tym razem wracając do domu nie spoglądałem na okno, bo wiedziałem że zobaczę tam wielkie kurwa nic. Najlepsze co mogło mi się wydarzyć to znaleźć pieniądze na wycieraczce jak kiedyś. Jak wiele bym oddał aby mi to się przytrafiło tego dnia. Byłem wtedy tak pijanie, prawie płaczliwie, szczęśliwy. Myślę że nigdy już pieniądze nie sprawią mi tyle radości jak mogły w tamtej chwili. Przewracając się przez próg tym razem nie chciałem od razu spać. Przysiadłem kołysząc się na kanapie i byłem nieopisanie wściekły. Nie wiem na co, na kogo. Nie wiedziałem gdzie skierować tą złość. Zostałem ja i ciężka głowa.

Chciałem się pytać ludzi co mam robić. Ile ja kurwa zdusiłem złości, jak się namęczyłem aby nie wylewać tego z siebie. W takich chwilach musisz być samemu.

No i dlatego mogę teraz o tym pisać, bo czas jest dobrym lekarstwem, ale na pewno nie na cerę, huhu.

(bez chujowego tekstu nie było by mocnego zakończenia)