31 marca 2008

Uśmiechnij się?

Zgniótł artykuł o Jacku Nicholsonie i odrzucił czasopismo na stolik. I tak nie było w nim niczego ciekawego. Złapał się za głowę i zwrócił sie do przyjaciela siedzącego na przeciwko - Za dużo razy już słyszałem zdanie "Świat dąży ku zagładzie".
On odrywając wzrok od telewizora, niezbyt wyraźnie powiedział - No stary wiesz, ludzie coraz mniej palą... Papierosów palą.
- Właśnie, i nadużywają także pytania "Dlaczego jesteś taki smutny?" - Ostatnie słowa wyjęczał.
- Z tym można walczyć. Zresztą, może mają racje? Postrzeganie świata zza czyiś pleców jest dobre. Kurwa, człowieku, doskonale zdajesz sobie sprawę jak to jest gdy wpierdolisz się w schemat. - Pociągnął dużego łyka whiskey z pękatej szklanki i dodał ze skwaszoną miną - Chcieliśmy to zniszczyć, jeszcze jakiś czas temu, wiemy jak to jest.
- Znów to robisz, znów mi to mówisz, pierdolisz te bzdury abym się odjebał. Kolejny raz mam nadzieje i kolejny raz przegram. - W tym momencie wstał, chwycił butelkę Ballantinesa i rzucił w ścianę nad telewizorem.
Jego przyjaciel spojrzał na rozłożystą plamę na kremowej tapecie i skierował przestraszony wzrok w stronę sprawcy - Człowieku, to nie jest tak...
- A jak? Kurwa, całkiem możliwe że moje życie jest określone przez niezbyt długie działanie matematyczne.
- Pierdol te kurewskie zasady... - I dalej dokończył krzycząc - Wszystko dla Ciebie jest zawsze takie skomplikowane.
Słysząc te słowa opadł na fotel i załamanym głosem wymamrotał - Ale mnie nie rozumiesz. Nie mogę tego znaleźć... To... To życie. Ono jest za przezroczyste, jak tafla szkła przed tobą. Na niej umieszczone są jakieś znaki, kolory, wiesz, patrzysz przez nią bez przerwy. Bardzo prosto pomylić ją z rzeczywistością - Przykrył dłońmi oczy - Chyba ją niechcący rozbiłem.

Brak komentarzy: