9 marca 2008

Pod prąd

Nie do końca wiem o co chodzi. Zmysłowe pejzaże na obrazach nie ekscytują mnie tak bardzo jak kiedyś. Kolory mimo wszystko dalej niesamowicie się ze sobą zlewają. Pomarańcz z różem i zieleń z krwistą czerwienią. Przechodzę tak oczyma od jednego do drugiego i próbuję znaleźć różnice. Dom a na następnym osłoneczniona droga. Krajobraz po bitwie i pełna życia łąka. Motyle, drobne robaczki i ona tańcząca w wysokiej trawie, trzymająca kwiat i dyrygująca nim niby w rytm zrozumiałej jedynie dla siebie muzyki. Widzę jej kolejny ruch. Opada na ziemie z uśmiechem na twarzy. Rzuca kwiat w powietrze i powoli śledzi jego tor ruchu. Odwracam wzrok od ściany i przecieram zmęczone oczy. Nie znałem tego rodzaju lotu po wódce. Próbuję wstać a następnie się utrzymać na nogach. Muszę ściszyć muzykę bo mnie okropnie wkurwia.

Szczęka nie przestaje boleć a dziewczyna na łózko ciągle na mnie patrzy. Pytanie "Kim jesteś?" jest nie na miejscu dlatego mówię:
- Wypierdalaj... - Łamie mi się głos. Głowa boli niemiłosiernie, podejmuję próbę masowanie skroni. Niechętnie i nie do końca świadomy pytam - ...z mojego domu?
Odwróciła się na drugi bok - Lubię mocną, z mlekiem. - Przeciągając się, dokańcza - Ekspres jest na dole w kuchni, ale musisz go podłączyć do p...
- Dobrze - Urwałem i skierowałem się pokornie w stronę drzwi.
Gdy już byłem na korytarzu usłyszałem jeszcze jej cicho wypowiedziane słowa:
- Kasia, matole.

Brak komentarzy: