Najsmutniej było z Gosią. Parę szpetnych wierszy, krótkich rozmów. No i te ostatnie słowa "Kończę ze sobą". Już nigdy potem się nie odezwała, chyba sie jej udało.
Z Agnieszką było ciekawie. Kiedyś się nażarłem u niej słodyczy. Była kuzynką kumpla mojego brata. Ja wtedy po powrocie z 3 tygodniowego obozu wybiegłem od razu na podwórko i obwieściłem koleżkom swoje przybycie. Nikt za bardzo się nie cieszył, niektórzy nie zauważyli. Pierdolone 12-latki. Z jedną osobą podzieliłem się swoimi wspomnieniami a on w zamian przekazał mi najświeższe plotki z podwórka. Numerem jeden była Niemka, niejaka Agnieszka. Dalej było pobicie, przeprowadzka, przygoda z Genkiem i mecz z innym osiedlem. Cierpliwie wysłuchałem piaskownicowych hajlajtów i powróciłem do tematu najgorętszego. Podobno ta Niemka była strasznie ładna i dobra z niej koleżanka. Ekstra. Po nasyceniu się tą wiadomością zebraliśmy dwie drużyny i pograliśmy w piłkę. Gdy wróciłem do domu późno w nocy, była już przynajmniej 20.30, rozłożyłem sobie krzesło na balkonie i obserwowałem. Po paru minutach z bloku naprzeciwko wyszła jakaś dziewczyna z drobnym psiakiem. Wiedziałem że to ona.
Agnieszka miała 11 lat, farbowane na czerwono włosy i zawróciła mi w głowie. Dużo dziewczyn było zazdrosnych, nikt tak się nie dogadywał z facetami jak ona. Sama podeszła gdy rozmawiałem z Rumunem na ławce. Chwile posłuchała, potem przyłączyła się do gadki, a po chwili zostałem z nią sam na sam. Aga była bardzo żywiołowa, grała z nami w piłkę, nie tracąc przy tym ani trochę z dziewczęcości, potrafiła bić się o swoje i dostawała to co chciała. Zresztą co taka dziewczynka może chcieć. Kolejnego dnia dowiedziałem się że nosi stanik i jakoś nie do końca kleiłem o co chodzi. Dopiero życzliwy kolega wyjaśnił mi tą kwestię. Byłem głupi, miałem tylko 12 lat i gówno w głowie.
Po kilku dniach kazała mówić że już ze sobą jesteśmy. Pierwsze buziaki w polik po kilku razach zamieniły się w "namiętne" całusy w usta. Przesiadywaliśmy u niej albo u mnie, huśtaliśmy się na konikach, kopaliśmy piłe i czasami uciekałem gdy chciała abym ją pocałował. Uczyła mnie grać w gumę ale kolejny raz doszedłem do tego że to pedalska zabawa. Byłem wielce nieśmiały i bałem się dzwonić do jej domofonu, aż wreszcie się wściekła i powiedziała że tak nie może być i muszę zmienić swoje postępowanie. Niechętnie, ale zacząłem po nią przychodzić. Kiedyś przybiegła do mnie w sukience jak od komunii i jakoś nie specjalnie mi to robiło. Nie wiedziałem czego ode mnie oczekiwała. Poryczała się i wróciła do domu. Potem na podwórku wszyscy tylko mówili o tym że płacząca w białej sukience wybiegła z mojej klatki. Chora sytuacja, nie potrafiłem tego wyjaśnić kumplom. Po jakimś czasie jedna z koleżanek powiedziała mi że Aga spotyka się z kimś jeszcze. Przyjąłem tą informację bez emocji. Gdy ją zobaczyłem tego samego dnia, gdy przyszła popatrzeć jak gramy, to zacząłem biec jak oszalały. Biegłem i biegłem.
Na następny dzień zapytałem się Agnieszki czy spotyka się z innym ale zaprzeczyła. Ulżyło mi. Później tego samego dnia spotkałem ją z gościem którego nigdy nie lubiłem a na którego tak dziwnie patrzyła. Nasz związek zaczął się sypać. Coraz częściej wracała z innej części osiedla. Nie lubiłem tego. Gdy ją wtedy spotykałem to było mi smutno. W sumie skończyło się tak że powiedziałem Agnieszce że już nie chcę z nią być a ona mnie chciała spoliczkować, uchyliłem się i zaczęła płakać. Płakała i sie do mnie przysuwała, a ja się wtedy odsuwałem, coraz to dalej aż wreszcie gdzieś zacząłem biec. Kilka dni nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Kopanie piłki i siedzenie w piaskownicy nie sprawiało mi już tyle przyjemności co wcześniej. Widywałem ją czasami ale nie wiedziałem co począć. Ostatecznym ciosem było to, chociaż nie wiem jak do tego doszło, że błagałem ją o powrót, upodliłem się najbardziej jak umiałem ale mnie olała. Potem tego samego dnia przyszła i powiedziała że jak jeszcze raz będę błagał to wróci. "Mała szmata" pomyślałem i nie zrobiłem tego. Wróciła. Po kilku dniach już musiała wyjeżdżać. Zostawiła mi adres, ale zgubiłem.
Z Asią byłem krótko, zdradziła mi dużo swoich tajemnic. Myślę że na niej się skończył mój czas piaskownicy.
Siedzę na ławce pod latarnią na której nie byłem kupę lat i mam ją przed oczyma, jedenastolatkę która się zachwycała każdym słowem i gestem. Kiedyś wszystko było prostsze.
Z Agnieszką było ciekawie. Kiedyś się nażarłem u niej słodyczy. Była kuzynką kumpla mojego brata. Ja wtedy po powrocie z 3 tygodniowego obozu wybiegłem od razu na podwórko i obwieściłem koleżkom swoje przybycie. Nikt za bardzo się nie cieszył, niektórzy nie zauważyli. Pierdolone 12-latki. Z jedną osobą podzieliłem się swoimi wspomnieniami a on w zamian przekazał mi najświeższe plotki z podwórka. Numerem jeden była Niemka, niejaka Agnieszka. Dalej było pobicie, przeprowadzka, przygoda z Genkiem i mecz z innym osiedlem. Cierpliwie wysłuchałem piaskownicowych hajlajtów i powróciłem do tematu najgorętszego. Podobno ta Niemka była strasznie ładna i dobra z niej koleżanka. Ekstra. Po nasyceniu się tą wiadomością zebraliśmy dwie drużyny i pograliśmy w piłkę. Gdy wróciłem do domu późno w nocy, była już przynajmniej 20.30, rozłożyłem sobie krzesło na balkonie i obserwowałem. Po paru minutach z bloku naprzeciwko wyszła jakaś dziewczyna z drobnym psiakiem. Wiedziałem że to ona.
Agnieszka miała 11 lat, farbowane na czerwono włosy i zawróciła mi w głowie. Dużo dziewczyn było zazdrosnych, nikt tak się nie dogadywał z facetami jak ona. Sama podeszła gdy rozmawiałem z Rumunem na ławce. Chwile posłuchała, potem przyłączyła się do gadki, a po chwili zostałem z nią sam na sam. Aga była bardzo żywiołowa, grała z nami w piłkę, nie tracąc przy tym ani trochę z dziewczęcości, potrafiła bić się o swoje i dostawała to co chciała. Zresztą co taka dziewczynka może chcieć. Kolejnego dnia dowiedziałem się że nosi stanik i jakoś nie do końca kleiłem o co chodzi. Dopiero życzliwy kolega wyjaśnił mi tą kwestię. Byłem głupi, miałem tylko 12 lat i gówno w głowie.
Po kilku dniach kazała mówić że już ze sobą jesteśmy. Pierwsze buziaki w polik po kilku razach zamieniły się w "namiętne" całusy w usta. Przesiadywaliśmy u niej albo u mnie, huśtaliśmy się na konikach, kopaliśmy piłe i czasami uciekałem gdy chciała abym ją pocałował. Uczyła mnie grać w gumę ale kolejny raz doszedłem do tego że to pedalska zabawa. Byłem wielce nieśmiały i bałem się dzwonić do jej domofonu, aż wreszcie się wściekła i powiedziała że tak nie może być i muszę zmienić swoje postępowanie. Niechętnie, ale zacząłem po nią przychodzić. Kiedyś przybiegła do mnie w sukience jak od komunii i jakoś nie specjalnie mi to robiło. Nie wiedziałem czego ode mnie oczekiwała. Poryczała się i wróciła do domu. Potem na podwórku wszyscy tylko mówili o tym że płacząca w białej sukience wybiegła z mojej klatki. Chora sytuacja, nie potrafiłem tego wyjaśnić kumplom. Po jakimś czasie jedna z koleżanek powiedziała mi że Aga spotyka się z kimś jeszcze. Przyjąłem tą informację bez emocji. Gdy ją zobaczyłem tego samego dnia, gdy przyszła popatrzeć jak gramy, to zacząłem biec jak oszalały. Biegłem i biegłem.

Z Asią byłem krótko, zdradziła mi dużo swoich tajemnic. Myślę że na niej się skończył mój czas piaskownicy.
Siedzę na ławce pod latarnią na której nie byłem kupę lat i mam ją przed oczyma, jedenastolatkę która się zachwycała każdym słowem i gestem. Kiedyś wszystko było prostsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz