
- Kiedy się zdecydowałaś na powrót na scenę?
- Nigdy sie na to nie zdecydowałam, samo przyszło, jak z miłością, pojęcie zdecydowania w takim wypadku nie istnieje.
- A od dawna śpiewasz po francusku?
- Nie, od niedawna, wiesz, jak śpiewam w jakimś innym języku to tak gdyby od razu po czymś ciepłym włożyć coś zimnego do ust, niby nie boli ale jest nieprzyjemnie.
- A dlaczego wybrałaś Polskę na rozpoczęcie trasy?
- Bo są tu wspaniali fani... - Po krótkiej pauzie, roześmiała się - Nie, nie żartuję. Widzisz, czyli stwierdzenie że tu zaczęłam trasę z powodu wspaniałych fanów nie miało by sensu - Znów się słodko roześmiała - Kochanieńki, to jest życie, od czegoś trzeba zacząć, tu mnie jeszcze pamiętają, czuję że Polacy w stosunku do mnie są pełni sentymentu, kto jak nie oni będą jeszcze pamiętać moją osobę, no powiedz - Niechętnie przytaknąłem - Byłam z nimi przez całe te kilkadziesiąt lat smutku, to dlaczego się nie przypomnieć? Zresztą miałam męża Polaka, był dla mnie dobry mimo że kilka razy od niego oberwałam gdy za dużo wypił. Tak już jest gdy osoba się cała oddaje, niektórzy nie są przygotowani na takie uczucie. - Na chwile opuściła głowę, przetarła trzymaną welwetową chusteczką delikatnie pomarszczone czoło. Mimo wszystko dobrze się trzymała jak na swój wiek. Na dworze było niesłychanie parno, kłębiące sie na horyzoncie chmury zwiastowały burze. Jakby przetarciem czoła odgoniła od siebie męczącego ducha, zaczęła dalej mówić - Tak naprawdę nienawidzę Polski, przeżyłam tu najgorsze chwile mojego życia. W tym kraju było niewiele osób godnych uwagi, większość to aroganci i cynicy, nie mówiąc już o ich ogólnej mentalności męczenników. Denerwowało mnie ich ciągłe pijaństwo i to że nie mogli przeprowadzić składnej dyskusji, wiele wątków rozpoczynali i bardzo często ich nie kończyli. W rozmowe wkradał się chaos, który zresztą nikomu nie przeszkadzał, a co za tym idzie, dla mnie jako obserwatora i nieśmiałej uczestniczki, było to wielce głupie i nudne. Początek trasy w tak smutnym miejscu to dobry początek... - Energicznie odgarnęła dłonią opadające na brwi puszyste loki, i dokończyła - Gorzej nie będzie.