
No więc pokazywałem wyuczone riffy Jarkowi. Oczywiście na przyjacielu gitarzyście nie robiło to wrażenia, skurwysyn, ale Jarek był nawet zaciekawiony. Przechodząca obok dziewczyna, prawdopodobnie ze swoim facetem, zatrzymała się i chwile się przysłuchiwała. Poprosiła aby zagrać coś beach boysów, nic nie znałem dlatego zagrałem beatlesów i w sumie wydawało mi się że jakoś była nie mniej zadowolona. Powiedziała że ich kocha, że była kiedyś w kalifornii i są boscy. Gość jej towarzyszący, jak sie okazało po paru słowach, był Skandynawem. Przez chwile coś do niej mówił, a ona się krzywiła. Po chwili wskazał na Jarka który przyglądał się temu zdarzeniu. Nie zdążyłem nic powiedzieć a Jarek już położył obcokrajowca na ziemi szybkim ciosem. Trochę była to zabawna sytuacja, ale wcale sie nie dziwiłem Jarkowi który nie był w zbyt dobrym humorze, i nie często pod jego adresem nie trafiają uwagi inne niż o jego paskudnej mordzie. Jarek leżąc na gościu i okładając go otwartą dłonią po skandynawskiej buzi, wykrzykiwał tępe pytania "I co wikingu, kurwa, kto ma brzydszą mordę? Kto ma większe jaja? No powiedz!". Dziewczyna była nad wyraz spokojna, a koleś od gitary przeliczał pieniądze z kapelusza. Odłożyłem gitarę na trawę i zamierzałem odciągnąć sprawce od uświadomionego o swoim błędzie pechowca. W tym momencie Jarek chwycił go za chabety i cisnął tak że ofiara upadła dokładnie na instrument.
Kolega gitarzysta był w szoku i pojawiły mu się łzy w oczach. Jarek chwile patrzył na właściciela gitary, i potem przeleciał wzrokiem po gapiach. Najbliżej stało dwóch marynarzy, to wrzasnął czego się gapią. Powiedzieli coś do siebie po rosyjsku i zaczęli okładać i kopać Jarka. Jarek jedyne co zdołał wypowiedzieć, to "Piotrze, uciekaj". Spojrzałem na dziewczynę, wziąłem ją za rękę i zacząłem wiać. Dziewczyna całkowicie się nie opierała. Spojrzałem jeszcze za siebie i zobaczyłem jak gitarzysta zakładający kapelusz, ogarnięty rozpaczą zaczął jakby od niechcenia kopać Skandynawa.

- Ładnie tak zostawiać przyjaciela?
- Ładnie tak porzucać faceta?- Zawtórowałem.
- Niegrzecznie jest odpowiadać pytaniem na pytanie.
Zamilkłem i wyciągnąłem telefon z kieszeni który zaczął dzwonić. Jarek w słuchawce się wydzierał, że go zabiją, że rosyjska mafia go goni i że mnie strasznie lubił. Rozłączył się.
Chciało mi się śmiać - Właśnie ten mój kumpel dzwonił i mówił że wszystko ok.
- To nie zmienia faktu że go zostawiłeś.
- Znam go kupę lat i wiem że sobie poradzi. Ale Ty nie dobrze zrobiłaś że opuściłaś chłopaka w tak nieciekawej sytuacji.
Podeszła do mnie, stanęła na palcach, lekko musnęła swoimi ustami moje i powiedziała - Nie jest moim chłopakiem, przynajmniej nie teraz - Odsunęła się, spuściła wzrok. - I wiesz co, nie jestem stąd, jutro wracam do domu, nie chcę się z Tobą spotkać, nie dam Ci mojego numeru telefonu i nie chcę byś się pytał dlaczego.
Odwróciła się i sobie poszła.
Podniosłem rękę i pomachałem za nią na pożegnanie. Nie odwróciła się ani razu, po prostu zniknęła za rogiem.
Ta dziewczyna nie była ani specjalnie ładna, trochę miała wadę wymowy, nosiła brzydką czerwoną spódnice, jakby zrobioną z obrusu i myślała że mi się podoba. I miała racje.